Każdy, kto widział, jak odbywa się wywóz śmieci w Grecji i w Polsce wie, że u nas jednak jesteśmy bliżej Finlandii, choć poziom zaufania publicznego jest u nas nisko. Polacy mają tendencję do czarnowidztwa.
Problem ze zbliżającymi się wyborami istnieje. Nie wiemy, czy będzie książeczka do głosowania. Spodziewam się jednak, że wybory wygra ten, kto dostanie w niej numer 1. To kwestia szczęścia w losowaniu.
Jeśli ludzie kochaliby partie, chodziliby na wybory sejmowe, a ponieważ nie chodzą, wynika z tego, że ich nie kochają, mają inne priorytety.
Konsekwencją nowej ordynacji jest decyzja, czy druga tura wyborów ma być 4 listopada – w długi weekend, czy może 11 listopada – w święto narodowe. Patrzenie na problemy Polski przez pryzmat Warszawy jest błędem.
Mit sfałszowanych wyborów bierze się stąd, że komuś po prostu bardzo pasowała ta narracja.
Problem władzy rządzącej obecnie wynika stąd, że ona słabo sobie radzi z utrzymaniem się w samorządach. Gdy gra się na niezadowoleniu, to da się wygrać jedne wybory, ale drugich już nie – bo trzeba budować relacje na zadowoleniu, a ta narracja jest dla PiS kłopotliwa.