Nie ma jednego sposobu pojmowania wolności. Widać to bardzo wyraźnie w naszym europejskim kręgu kulturowym. Nasze spotkanie otworzyło hasło „Wiem, że nic nie wiem”, a jednak wypowiadamy się o wolności i jej zagrożeniach.
Dwa sposoby myślenia o wolności są niezwykle istotne dla sporu, który współcześnie rozgrywa się w Polsce. Wymyślone przez stoików, spersonifikowane w osobie Boga przez chrześcijan.
Istnieje pewien ład, który człowiek może rozeznać. Ten ład ma być przekazywany woli przez rozum. Gdy wola zatwierdza to, co wskaże rozum, wtedy człowiek jest naprawdę wolny.
Wolność woli nie jest tym samym, co wolność człowieka. Wola jedynie przyjmuje lub neguje to, co podsyła jej rozum. Tę strukturę można przenieść na rozmaite współczesne pola.
Czy państwo liberalne ma tytuł do tego, by w imię realizacji swoich zadań chronić autonomię moralną jednostki, choć jest ona opresyjna dla innych jednostek?
Drugi sposób myślenia mówi, że państwo nie ma nic do rzeczy, bo jednostka ma prawo do wolności, w którą nikt nie może wkroczyć. Rolą państwa jest gwarantowanie, że nikt na to pole nie wkroczy.
Jeśli państwo pozostaje neutralne, jednostka cieszy się pełną swobodą, która kończy się, gdy państwo zaczyna wkraczać na jej pole.
W kulturze zachodniej ład na rzecz jednostki wyniesiony jest ponad ład narzucony przez państwo. W kulturze np. arabskiej czy chińskiej dzieje się odwrotnie, indywidualizm posunięty do skrajności jest nieakceptowalny. A więc postrzeganie wolności zależne jest również od kontekstu kulturowego i etnicznego.
W moim przekonaniu próba promowania indywidualistycznego, zachodniego sposobu funkcjonowania jest przedwczesna i niemożliwa do wprowadzenia w innych kręgach kulturowych.